150 | witalis,a czy pamietasz ewe dzidzius?Mam przynajmniej nadzieje.na stronie marka jest nawet moje jedno jedyne zdjecie z rusinowej,mozesz zobaczyc.mam staly kontakt z markiem i jadzia sowinskimi,czasem tez z marysia bulinska -ogrodowczyk.odezwij sieprosze.Ewa-dzidzius ewa spanjer-nowotniak www.rusinowa.net czas wpisu: 2004-03-26 09:54:49 |
149 | Witaj Halusiu Jesteś błysk-dziewczyna, to zakrawa na cud, że w lot podchwyciłaś mój tekst i do tego - w ciągu zaledwie paru minut - zdążyłaś odpowiedzieć (podczas gdy całe dziesiątki lat upłynęły pod znakiem milczenia). Czytałem kiedyś piękną książkę Zofii Starowieyskiej-Morstinowej, w której jest porównanie spotykających się ludzi do mijających się statków na otwartym morzu: w którymś miejscu krzyżują się ich szlaki, by potem znów się rozminąć i rozpłynąć we mgle. Pewnie tak w końcu będzie z nami wszystkimi, ale póki co, szczęśliwie mamy etap pierwszy, przedodpływowy. Zapewne masz również nazwisko męża, tyle że z odmienną końcówką? Serdecznie Was pozdrawiam, dziękując raz jeszcze za ten "odwrotny" blitz-mail. W. witalis nowicki czas wpisu: 2004-03-25 16:40:28 |
148 | O Gabę to pytała Mańcia, szukaliśmy go długo. Niestety dołączył dwa lata temu do Jacka, Niusi i Pecola... Napisał do mnie jego syn, Mateusz. Gaba strony nie zdążył zobaczyć, ale może jakiś albumik z jego zdjęciami powstanie? A na strowberries and mountains blackberries to pamiętam, że łaziliśmy na południowe stoki Gęsiej bezczelnie z cukrem w jednej ręce, a garnuszkiem śmietany w drugiej. Ze słów-kluczy to mi zostało jeszcze "dżips". Konia z rzędem, jeśli pamiętasz co znaczyło. A Ćwiartki po staremu w Warszawie. Niedawno rozmawiałem z Irką. Nie wiedziałem o tych Jackowych nagraniach... Marek czas wpisu: 2004-03-25 15:41:57 |
147 | Witaj Witalisie. Niesamowite masz to imię, więc nie niepamięć - na pewno pozostałoby mi w pamięci. Po prostu się minęliśmy. Mój "turnus" bywania na Rusince zaczął się jesienią 1978 i trwał przez kilka ładnych jesieni, zim i wiosen (z pominięciem lat). Ale nie widzę przeszkód, żebyśmy np. w Małym Cichym tej jesieni dotarli do szczegółów... Wiesz, masz poza tym takie nazwisko, jak mój mąż. Pozdrawiam. Halusia czas wpisu: 2004-03-25 15:07:59 |
146 | Po wczorajszym (bo pierwszym i prawdziwie wstrząsowym) olśnieniu całością - dziś pora na bardziej już spokojną refleksję. Dziękuję Ci Marku za natychmiastowy odzew i "mamucie" pozdrowienie; to znak widomy, że skamieniałość nasza jest ledwie wapienna, jeszcze nie granitowa. Czytając i oglądając to wszystko,trwam w niewymownym wzruszeniu i ani mi się śni z niego wyłazić (jak niejednego ranka spod koca na siankiem wyłożonym, górnym piętrze "Krywania"). Jasne,że pamiętam różne słowa-klucze, słowa-hasła (we are going for gethering...strowberries and mountains blackberries itp.) Istotnie, przyjechałem kiedyś na Rusinkę rowerem (marki "maraton"), wprost z Poznania, cały ten dystans pokonawszy w 4. etapach (Poznań-Kępno, tam nocleg u Gieńka Kwiecińskiego), Kępno-Zabrze, Zabrze-Bielsko Biała, B.B.- Rusinowa (via Zakopane). Ostatni odcinek, tzw. długi samotny finisz wiódł z Wierchu Porońca. Był to wrzesień 1971, o górskich rowerach nie mogliśmy wtedy nawet marzyć. Dziadek Ludwik, widząc taką zjawę na "kolarzówie", długo nie mógł ochłonąć, biadoląc nad tym, jak to lekkomyślnie i rozrzutnie "marnuję sobie zdrowie", po czym - pyknąwszy parokrotnie fajkę, po długiej chwili milczenia - nakazał babci Ludwice wlać mi w gardło cały garniec pysznego kwaśnego mleka. Te dalekie rajdy pozostały mi wszak we krwi do dziś i (dzięki temu) mam się dobrze, żyję, choć... latem ub. roku bliziutko otarłem się, a nawet uchyliłem nieco drzwi, za którymi są już Jacek, Pani Niusia, Pecol czy Kotwica. Widocznie jeszcze nie dojrzałem, bo odesłano mnie z powrotem, z nakazem ponownego odwiedzenia Rusinowej. Przeczytałem wszystkie dotychczasowe wpisy, obejrzałem (jeszcze nie wszystkie) zdjęcia. REWELACJA - mimo że wszystko to takie bliskie, swojskie, znane, kochane. Ktoś pyta np., kto to był Jacek Frejak (pytający również o tym samym nazwisku). Dużo by opowiadać. Nawiasem mówiąc, ciekaw jestem co z jego albumowymi kronikami, gdzie tak naprawdę są. Widziałem je u niego w domu wielokrotnie, wspania Witalis Nowicki czas wpisu: 2004-03-25 14:52:50 |
145 | No, wreszcie dinozaury podźwignęły cielska. A pamiętasz Witalisie okrzyk "strąg reskrypszyn hes!" i czego on dotyczył? Zdaje się że wszystkiego co było godne uwagi. A czy widok Ciebie na ścieżce z Rusinki nad potok Waksmundzki, na rowerze (tzw. "wyścigówce"), to mi się tylko śniło, czy faktycznie coś takiego mam w życiorysie? Głowę bym dał, że na tym rowerze tam się tłukłeś. A Żabie pamiętasz? Mańcia to nawet uwieczniła w "Kozice i kozły". Siedzi teraz w Kanadzie. Marek S. czas wpisu: 2004-03-25 10:11:11 |
144 | Boże...Co ja chcę wpisać do tej księgi? Chyba wszystko. Najpierw gorące podziękowania za nią, za to, że jest, tak jak góry, które trwają wiecznie. Wpisać też moją stałą i wierną miłość do tego miejsca i tych ludzi, mimo oddalenia w przestrzeni i w czasie. Moją pamięć serdeczną, niepowtarzalną i tkliwą wobec Was wszystkich, którzy nadal TAM jesteście. I niewyrażalną wprost wdzięczność za to, że znów mogę być z Wami, kiedy tylko zechcę. Ale nie chcę wyłącznie wirtualnie, czekam więc z utęsknieniem i "mierzę" w ten zapowiedziany początek października - jest stosowny czas, by wreszcie się przypomnieć, i to osobiście. Tymczasem oglądam, rozpoznaję, podziwiam, napawam się widokami, rozrzewniam wspomnieniami... Troche jak Słowacki - "gadam z Wami i nikt, kto żyw (i kto juz odszedł) nie jest mi obojetny. No i tak to już pewnie pozostanie, do końca. A wszelkiego (wszelką), który (-a) do tego sie poczuwa - proszę: odezwij sie póki co, choć jednym słowem, na podany adres. Po to, by jeszcze niejedno móc opowiedzieć sobie na żywo i w bezpośrednim jak niegdyś spotkaniu. Całuję Was wszystkich Witalis Witalis Nowicki czas wpisu: 2004-03-24 14:59:16 |
143 | Jacek Zadzwon do Fishgholtza i podaj swoje namiary jak pokopjuje fotki z rusiny toprzeszle moje namiary to 013 43-57-135 po21 lub mob 606 971 852 lodraj@ interia.pl alik Michalicki czas wpisu: 2004-03-01 16:18:18 |
142 | Jestem pod OLBRZYMIM WRAŻENIEM reszta póżniej jak ochłonę KIKA czas wpisu: 2004-02-22 18:24:33 |
141 | Pozdrawiam wszystkich Rusinowcow!!!! Nostalgicznie się zrobiło gdy przypadkowo wpadłam na tę stronę. Ścisk!!! Młoda czas wpisu: 2004-02-20 20:34:38 |
140 | Witam Wszystkich bywalcow Rusiny,dawno nie zagładałem w swiat realny i wirtualny ale w najblizszym czasie jak bede wracał z zajec w lodzie na słowacji to zajde na Rusine . Miałem niebywałe niedawno spotkanie W Słow Raju spotkałem siostre Krysi Blond po 15 latach .Zycze wszystkim najlepszego w 2004. Przydałobysie zeby jacek zadzwonił. Nawiazałem kontakt z Wroną po kilku latach milczenia . Zeus maze wydorosleliśmy juz za wszystko przepraszam Fishgholtz Aleksander Michalicki/alik lodowyraj.w.interia.pl czas wpisu: 2004-02-11 14:10:16 |
139 | PISZĄ O NAS: Rusinowa Polana - Śliczna, nostalgiczna strona o Rusinowej Polanie, o szałasie, owcach, o śp. "babci" Anieli Kobylarczyk, o GPS i gwiazdozbiorach, o Wiktorówkach i Papieżu... Znajdziemy tu dane precyzyjne i metaforyczne, multimedialne i czarnobiałe, modlitewne i wspomnieniowe, a przede wszystkim kompletne - kopalnia wiedzy o tym pięknym miejscu... - To na stronie www.topr.com.pl/topr_linki.asp między wieloma innymi cennymi linami. Halusia R. czas wpisu: 2004-02-05 09:33:36 |
138 | Witajcie Kochani! Bywałam na Rusince i mieszkałam u Babki co roku w czsie wakacji w latach 70-80 ubiegłego wieku. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie. Ona nauczyła mnie wszystkiego co piękne i jest dla mnie miejscem gdzie przeżyłam najszczęśliwsze chwile dotychczasowego mego życia. Ostatnio byłam na Rusince w 2002 roku i pokazałam mojej jedynej córce (13 l) gdzie tęskni moje serce. Ciągle wspominam pełnie księżyca oglądane w nocy z gęsiej szyi.Dziękuję Bogu za ten piękny zakątek, za Pana Jacka, za Panią Niusię i Babkę. Pozdrawiam Was serdecznie. Mała Ewa z Poznania Ewa Fuglewicz-Chmielewska czas wpisu: 2004-01-29 13:39:33 |
137 |
136 |
135 | Od 2 lat szukam kogos kto mógłby mi pomóc w zdobyciu szczegółowych informacji o życiu mojego dalekiego wujka Zbigniewa Korosadowicza- znanego alpinisty, taternika, byłego naczelnika TOPR, etc. Mam pecha, jak dotrę do jakiejś osoby, to okazuje się że niedawno zmarła i dalej stoję w miejscu i nie wiem czy zostali po nim jacyś krewni, z którymi mogłabym się skontaktować. Ela K. Ela Kasztelewicz czas wpisu: 2003-12-30 10:19:55 |
134 | Śnieżnych Świąt, pysznej grzybowej, kołacza i prezentów moc życzę wszystkim Rusinowcom i gościom tej strony. Halusia czas wpisu: 2003-12-23 13:31:40 |
133 | Niejaki Rysio byl przyjacielem Marysi i Zuzanki Kozlowskich, zostal mezem Zuzanki ( wszyscy zamieszkali/zamiszkiwali w Warszawie.Mysle, ze namiary na nich moze miec Zosia Komusinska.Na zdjeciu grupowym z babka i Jackiem Frejlakiem- album Pecola-ostatnim po prawej jest chyba Rysio, a ciocia Marysia to prawdopodobnie Marysia Kozlowska.To by bylo na tyle. Marek Marek Skowronski czas wpisu: 2003-11-10 10:46:41 |
132 | Dziekuje za pozdrowienia, w sprawie kronik Jacka Frejlaka: po jego smierci wszystkie dokumenty,biblioteke i ruchomosci przejela jego cioteczna siostrzenica.Mysle, ze namiary na nia moze miec Ula Stasik ( jej rodzice mieszkali w Warszawie, ona wyszla za maz za Komusinskiego, brata Zosi Komusinskiej-lekarki z Zakopanego-namiary przez Maciatych) pozdrowienia Marek Marek Skowronski czas wpisu: 2003-11-10 10:11:13 |
131 | bywało sie i to ile razy: i u Babki i w i na Goliasowym szałasie, nie mówiąc o dyżurach przy kalplicy. Wracam tam jak tylko mogę Tomasz Alexiewicz OP czas wpisu: 2003-10-31 20:01:47 |
130 | jezeli wrocic do polowy lat siedemdziesiatych to adres na Komarowa w poblizu Odynca. mancia czas wpisu: 2003-10-31 16:36:04 |
129 | c.d. o Kronikach: Primo: chodzi tylko o zeskanowanie zawartości, a nie o przejęcie całości od aktualnego opiekuna kronik! Secundo: są to dwa lub trzy tomy oprawne w płótno z napisem KRONIKA, a zawierające gawędy, anegdoty, zdjęcia i rysunki z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku - które Pan Jacek zbierał, porządkował i prowadził w tym czasie. Oglądałam je raz, gdy Pecol zaprowadził mnie do Pana Jacka w 1985. Pamiętam, że zrobiły na mnie duże wrażenie, choć nie dotyczyły okresu mojego bywania na Rusince. W kontakcie z tą stroną są jednak ludzie z wcześniejszych *turnusów*, którzy na pewno pojawiali się w tych księgach, pamiętają je - i na pewno chętnie przejrzeliby ich treść - choćby wirtualnie... Halusia czas wpisu: 2003-10-31 11:15:49 |
128 | Ludzie, słuchajcie! Trwają poszukiwania tzw. Kroniki Pana Jacka, które prowadził On był latami, a które nie tylko ja z podziwem oglądałam. Oczywiście Kroniki dotyczyły bezpośrednio Rusinowej Polany. Wieść gminna niesie, że po śmierci Pana Jacka owe kroniki przejęła Pani Niusia, która jednak już też spaceruje po Połoninach Niebieskich... Ostatnia, niesprawdzona informacja podaje, że kroniki znalazły się potem u niejakiego Ryśka z Warszawy. Niestety, nie mamy na niego namiarów. Chodzi o człowieka, który *bywał* na Polanie w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku... Jeżeli ktoś może skontaktować mnie lub Marka Sowińskiego z tymże Ryśkiem - bardzo o to prosimy. Halusia czas wpisu: 2003-10-31 11:00:32 |
127 | Adres www.rusinowa.net jest juz OK. Przynajmniej na razie... Marek Sowiński czas wpisu: 2003-10-30 16:07:24 |
126 | Wczoraj, 29 października, rozsypał się adres www.rusinowa.net. Dzisiaj powinien się naprawić. To co widać na stronie, jest pod adresem http://rusinowa.webpark.pl. Nie całkiem to jest aktualne... Marek Sowiński czas wpisu: 2003-10-30 07:48:50 |
125 | Ja też jestem na nasłuchu,dr KOVNER ma mój tel.Buziaczki dla Was zostawiam tu na desce.Zeus. p.s. Ten adres@aktualnym jest i zaglądam do skrytki przynajmniej raz w tygodniu.Wogóle to zaglądnijcie w Karkonosze.Pa!!! ZEUS czas wpisu: 2003-10-24 20:42:24 |
124 | Do Kaśki d. Tur: Kasiu, weź mój nr telefonu od Jerzyny i odezwij się bezpośrednio, gdy będziesz miała taką możliwość - please. Halusia czas wpisu: 2003-10-22 13:30:09 |
123 | Kochani, przypadkowo (wymyślając nazwę dla domeny) myślą błądziłam przy słowie "polana" i wpisałam Rusinkę w wyszukiwarkę i... wzruszenie złapało mnie za gardło. Nie byłam tam od 15 lat - prawie tyle ma dziś mój syn Krzyś. Tęsknię i wiem, że to co dane było mi tam przeżyć jest bardzo ważne. Pozdrawiam serdecznie wszystkich Rusinowców, przed chwilą wysłuchałam pieśni o Babce, którą dane mi było jeszcze poznać osobiście. Takie wspomnienie: są lata 80-te - przy wtórze gitar i grzechotek z puszek z ryżem i kastenietów z łyżeczek do herbaty śpiewamy w kuchni do rana. Na kazalnicy śpi babka. Kiedy nasz nocny śpiew śięga szczytu, babka zrywa się z posłania i prosi: Zaśpiewajcie coś Matce Boskiej. I śpiewamy! Obrazek z Mtaką Boską Jaworzyńską noszę przy sobie. Joasia z Poznania Joanna "Zenek" (Stepanow) Rozmiarek czas wpisu: 2003-10-16 13:04:08 |
122 | No i jak było w MC? Tak się chciałam spotkać z Tobą Halusiu i z Zeusem. Mrówę pozdrawiam.Kaśka Kaśka czas wpisu: 2003-10-16 08:04:16 |
121 | INFO: W Małym Cichym zamierzamy spotkać się w domu Anny i Jana Żegleniów - M. Ciche 79, tuż przed mostem od strony Zazadniej, po lewej - patrząc ku niej. Ja postaram się być tam w piątek wieczorem. Do zobaczenia więc. Halusia czas wpisu: 2003-10-01 10:49:15 |
120 | Nie przyjadę bo nie mogę teraz ale myślcie o mnie ciepło i wypijcie za moje zdrowie też. Może następnym razem jeśli się dowiem odpowiednio wcześniej.Nie mam własnego maila ale mam adres Zielona Góra ,Morelowa 47/5 i można do mnie konwencjonalną pocztą wysłać jaką kartkę albo i list.Hania Szał nie żyje od kilku lat .Zginęła w wypadku samochodowym wraz z mężmem, dzieckiemi ojcem.I za nich wypijcie .Będę z wami, bo Rusinowa to duży,ważny i dobry kawałek mojego życia i "..niech ogień płonie,trwa.." Iwona M. Mrówczyńska Mrówka-Iwona Mrówczyńska czas wpisu: 2003-09-27 18:31:23 |
119 | Dawno temu, kiedy w góry wychodziło sie przed świtem i droga zawsze wiodła przez Rusinową Polanę przezywałam za każdym razem niezwykłe chwile. Tu powietrze, słońce i góry były zupełnie inne. Wracając kiedyś z gór o zmierzchu, usiedliśmy na dróżce pomiędzy szałasami a potokiem. Nogi odmówiły nam posłuszeństwa. Ktoś szedł od strumienia z wiadrami pełnymi wody. Przez nas facet się potknął i wylał wodę. Był wściekły i zaklął pod nosem. Chciałabym go teraz przeprosić, bo naprawde nie miałam siły sie ruszyć. taka czas wpisu: 2003-09-23 15:53:58 |
118 | Uprzejmie informuje tych, co pytaja mnie i Jacka, bo nie wiedza, ze: * nasze spotkania sa wylacznie towarzyskie; * nie mamy programu imprezy; * nie mamy prezesa; * nie tworzymy zadnej organizacji; * zawsze mile witamy osoby, ktorym Rusinowa Polana byla i jest bliska - bowiem sa to na ogol sympatyczni ludzie. Do zobaczenia wiec w Malym Cichym - Halusia Halusia R. czas wpisu: 2003-09-17 09:24:06 |
117 | Moja znajomość z Tatrami zaczęła się w roku 1962.Wedrówki,wspinaczka w lecie i zimie.Bliska znajomość z Rusinowa zawarłem na przełomie 1970/71,potem odwiedzałem ja często w latach 70-tych.Stara koleba spłoneła wiec mieszkalismy w Krywaniu.Odszedł juz Dziadek,Babka,Jacek może inni o których nie wiem.Zawsze chetnie wracam na Rusinowq jezeli jestem w Tatrach.Niezapomniane spotkania przt watrze z gazda Leonardem.Jak Bóg da to może zjawie sie na V-ty zjazd,zatem do zobaczenia. Henryk Kużmiński czas wpisu: 2003-09-12 14:15:35 |
116 | Od 11 lat jeżdżę w Tatry, ale dopiero w tym roku byłem na Rusinowej Polanie. Schodząc z Gęsiej Szyi ujrzałem przepiękną polanę, pełną owieczek, baranków, chat i mnóstwo turystów a wśród nich wielu BARANÓW-po co ci ludzie tam chodzą? Po kilku dniach poszedłem jeszcze raz - z rodzinką - wcześnie rano ale tym razem od strony Wierchu Poroniec i dopiero wtedy mogłem przez ponad godzinę sycić się jej pięknem (owieczek niestety nie było). Dobrze, że chociaż pieski mogliśmy pokarmić i obfotografować. Pozdrawiam wszystkich zakochanych w Tatrach. Czesiek www.eprom.of.pl czas wpisu: 2003-09-10 19:53:55 |
115 | Serdecznie wszystkich pozdrawiam na Polanie Rusinowej.Byłam tu 5.08.2003 r.we wtorek w południe, oczywiście wcześniej w Wiktorówkach miejscu dla mnie szczególnym.Mam nadzieję tam powrócić i pójść na Gęsią Szyję. POZDRAWIAM Heejjjj. Ewa P.J. z Nowego Dworu Gd. czas wpisu: 2003-08-23 20:58:14 |
114 | Odzywam się po latach. Wszystko i wszystkich pamiętam. Do zobaczenia w październiku. Przyjadę z Bydgoszczy. Włodek Włodzimierz Zieliński czas wpisu: 2003-08-23 09:10:29 |
113 | Kiedyś często odwiedzałam Rusinową i Wiktorówki.Znałam "Babkę",która mnie zawsze ciepło witała.Moich znajomych,których ciagnęłam w Tatry starałam się przekonać ,że Rusinowa Polana i Wiktorówki to najcudowniejsze miejsce na świecie.Myślę,że mi się udało bo do Jaworzyńskiej Mateńki przynieśliśmy trójkę maluchów do chrztu prosząc "...Weż w opiekę je Maryjo i przez życie prowadż je ,pokaż co jest w życiu dobre , a co w życiu bywa złe..." Ostani raz byłam na Rusinowej w Sylwestra w 2001 roku.Pełnia księżyca,widoki jak z bajki,cudowna atmosfera to chwile do których wracam myślą gdy jest mi smutno.Bardzo tęsknie za Rusinową,ale jestem dobrej myśli i mam nadzieję ,że znów zawitam w najcudowniejszym miejscu świata. Bronia Bronisława Kozieł czas wpisu: 2003-08-20 13:34:58 |
112 | Do ekipy tej nad nami wybrał sie człowiek,który jeśli nie był na Rusinowej,to z pewnością chciał tam być,człowiek,,Bardziej z nikąd niż z kądkolwiek-Chrystian Belwit.Jego utwory możecie poczytać na www.poema.art.pl. Jutro o 15:00 zpopielenie jego doczesnej powłoki.ZEUS. ZEUS czas wpisu: 2003-08-06 20:55:50 |
111 | Moze i niepieknie Cie przezwalam, ale pozdrawiam jak najsympatyczniej - Ciebie, Magde i Młodych - H. Halusia www.sowinski.tv/hala czas wpisu: 2003-07-28 13:21:24 |
110 | Pozdrowienia dla wszystkich "starych" i "nowych" rusinowcow. Marek Skowronski, nazwany nieladnie przez Halusie Skowronem.Specjalne pozdr. dla W/w. Marek Skowronski czas wpisu: 2003-07-23 17:20:13 |
109 | Rusinowa Polana to moje ulubione miejsce w Tatrach! No, może poza Czerwonymi Wierchami :) Co roku jak jestem w Tatrach, idę na Rusinową i za każdym razem podoba mi się tak samo bardzo... W ogóle mam świra na punkcie tych gór! Pozdrawiam wszystkich miłośników Tatr i do zobaczenia na szlaku! :) anmenka www.anmenka.blog.pl czas wpisu: 2003-07-17 11:15:50 |
108 |
107 |
106 | Rusinowa Polana a w szczególności Gęsia Szyja to moje ulubione miejsca w Tatrach,panoramy Tatr z tych miejsc nie mają sobie równych,polecam wszystkim:) Marcin czas wpisu: 2003-06-23 13:22:40 |
105 | Ostatni raz byłem na Rusinowej w 1981 r. Stamtąd Jacek - via Łódź -"zabrał" nas do Gdańska - Oliwy na Pierwszy Festiwal Piosenki Prawdziwej. Kto tam jeszcze wtedy z nami był ? Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich. P.S. - Październik to dobra pora na spotkania. Tomek czas wpisu: 2003-05-25 23:24:54 |
104 | Pozdrowienia dla Lecha Szeptyckiego /jesli jeszcze chodzi na Rusinke/ od Pedra tez. Istnieje nadzieja ze kiedys sie spotkamy. Bogda czas wpisu: 2003-03-02 16:49:26 |
103 | Czy ktos zagladajacy do tej ksiegi zna rusinowca Gabe /Gabriel Bienioszek? pzdr m Mancia czas wpisu: 2003-02-27 15:17:37 |
102 | Pozdrowienia dla wszystkich Rusinowców, szczególne dla Pecola. P.S. Legutko miał na imię Jan. Grześ Kowalski czas wpisu: 2003-02-21 18:42:41 |
101 | Wędruję po ukochanych Tatrach prawie 30 lat. Nie ma piękniejszych gór na świecie... "Babkę" wysłuchałem wielokrotnie - jest cudowna. Bardzo bym chciał się kiedyś z Wami spotkać na Rusinowej Polanie... Serdecznie pozdrawiam Andrzej Andrzej Adamski czas wpisu: 2003-02-21 15:15:58 |