163 | To zdjęcie Lulasów to może być faktycznie rewelacja. Oni w 1965/66 byli pionierami zimowego bytowania w "Rysach", a dam sobie uciąć, że zdjęć z inauguracji nie mają. Ty po prostu jesteś skarbnicą dobra wszelakiego. A malarza co łaził nad Moko by tłuc portreciki to pamiętam takiego chudego, wysokiego, który kiedyś (około 1970), przy gadaniu o jakiejś wycieczce na Wołoszyn przekonywał wszystkich o wyższości swoich zamszowych półbutów nad maratonami, czy nawet zawratami. Chodziło o podeszwę - nasze turystyczne trepy miały ją typu vibram, podczas gdy jego zamszaki miały "mikrogumę", która wprost cudownie trzymała się skały. Na tym Wołoszynie oczywiście. Obstawiałbym, że to był ten Brzeziński. Marek czas wpisu: 2004-03-29 13:32:26 |
162 | Witalis,pisz dalej.Ty jestes kopalnia wiadomosci.Moze ty cos wiesz co dzieje sie z Aska ogrodniczka i Borysem,Romka...?Moze przypadkiem o nich slyszales?Ciesze sie ,ze skontaktowales sie z Markiem.Gdzie ty podziewales sie tyle czasu?Teraz codziennie zagladam na te strone z ciekawosci co ci sie jeszcze przypomni no i kto dalej sie odezwie. usciski,ewa-dzidzius ewas[panjer-nowotniak www.rusinowa.net czas wpisu: 2004-03-29 11:18:52 |
161 | Obiecałem sobie i Wam chciałem obiecać solennie, że już się wyciszę, przeproszę za nachalne rozbójnictwo na łamach tej szacownej księgi, pozwolę w końcu żyć i rozpisać (rozpasać) się innym. Nie byłem przecież i nie jestem tupeciarzem, a inni mają co najmniej prawa równe, więc może czas im już miejsca ustąpić. Tymczasem nowe okoliczności zmuszają do dorzucenia kolejnych trzech groszy. Przede wszystkim - na gorąco - Bóg Wam zapłać, Ewuniu i Mańciu, za pierwsze po latach znaki życia, dostarczone oddzielnymi kanałami. Co chwila pytacie: "A pamiętasz to, a pamiętasz tamto...?" _ Jasne że tak, pewnie nawet więcej, niż przypuszczacie. Odpowiem Wam rzewnie i obszernie, w tonacji bardziej osobistej, również privat-mailami. Wczoraj "zdzwoniłem się" z Markiem, który podjudza mnie - wbrew moim obiekcjom - do dalszego intensywnego pisania tzw. reminiscencji, czyli okruchów wspomnień, a zatem do ożywiania zmarłych i zatrzymywania przy życiu żyjących ("bo księdze nie grozi już drętwota", "bo ludzie czekają, są spragnieni bądź ciekawi, co jeszcze" itp. "mocne" argumenty). Więc póki co,niech mu będzie...Przy okazji podrzucił mi pomysł utworzenia przez nas obydwu mojego "rusińskiego" albumu, który mógłby być dołączony do pozostałych. Przyznaję, że "łyknąłem" to bez specjalnych oporów i wkrótce przystąpimy do dzieła, tj. do skanowania i opisywania, bo materiału zdjęciowego jest pod dostatkiem. Gdy przeglądałem te fotografie, dopiero teraz stwierdziłem, że jedno zdjęcie należałoby uznać za rewelacyjne. Pochodzi z początków II poł. XX wieku, tj. z zimy 1966/1967, i przedstawia grupę, z którą po raz pierwszy zjawiłem się - na dwa kwadranse może - na Rusince, przybywając tam ze stałej ówczesnej bazy, czyli z Małego Cichego. Grupa stoi przed przywalonym śnieżną czapą "Krywaniem", a wraz z nią czworo "przypadkowych", napotkanych tam ludków, a właściwie Lulków: Ela, Irka, An i Basia (wtedy chyba jeszcze Bajtała, czy się nie mylę? - dopiero potem Lulek). A ja mam gdzieś zapisane, że poznali witalis nowicki czas wpisu: 2004-03-29 09:36:08 |
160 |
159 | Witalis,tak jak prosiles podalam ci moj adres komputerowy,zalaczylam tez krotki list,od czegos trzeba zaczac odnawianie kontaktu.Zajrzyj wiec na twoja strone internetowa.Powoli a odnajdziemy sie wszyscy.Nie masz pojecia jak sie ciesze. ewa dzidzius ewa spanjer-nowotniak www.rusinowa.net czas wpisu: 2004-03-26 14:37:53 |
158 | Mam pytanie, które skojarzyło mi się z refleksją Witalisa o zapaleniu świeczki: Kto ostatnio (ostatni?) był pod krzyżem KRÓLOWI CISZY? Pytanie ma swój podtekst: chyba z 6 lat temu próbowałam pokazać go "mojemu Nowickiemu" i co - i nic. Podrapałam sobie nogi do kolan (wiem, trzeba było nie chodzić w spódnicy), z pół godziny krążyłam po Gołym Wierchu... Tomek rzeczowo mi zauważył, że skoro był drewniany, to mógł spróchnieć i się rozsypać przez te lata. Wiem, że Dorota (d. Mulicka) z W-wy też złaziła ów ambitny szczyt - bez efektu. To jak? Jest krzyż, czy go już nie ma (a może nie ma, a być powinien?). Odpowiedzi proszę wysyłać na SMS nr 79.. Halusia czas wpisu: 2004-03-26 14:31:44 |
157 | Dzięki, Halusiu, za pozdrowienia, wirtualno-rzeczywistą czujność i wierną pamięć (mimo że w ogóle mnie nie pamiętasz - a to dopiero figiel i paradoks!) Dzięki Ci,Marku, za ten otrzeźwiający wiersz, przywracajacy ostrość widzenia i właściwe proporcje, niczym lodowata kapiel w skalistym "basenie" Waksmundzkiego... Ten poetycki okruch to prawdziwa perełka, palce lizać i obgryzać (niestety). Ale przyznasz, że w gruncie rzeczy duszę masz też poetycką, przecież ten wierszowany załącznik wymownie o tym świadczy, więc chyba nie dzieli nas zasadnicza różnica stanowisk? Śniegi niegdysiejsze wprawdzie potopniały, ale czy to oznacza, że już nigdy sypać nie będzie? :):):) witalis nowicki czas wpisu: 2004-03-26 14:03:08 |
156 | Jasne, że Kika to może być tylko ta Kika, która w tramwaju w Poznaniu itd. Jest jej zdjęcie w albumie Heńka. No i w moim, rzecz jasna. A konia z rzędem nie dostaniesz. Grzyby to były, kochany, grzyby. W lengłydżu oczywiście... Marek czas wpisu: 2004-03-26 13:40:36 |
155 | Halusiu i Marku - ja jeszcze do Was małe "specialite", w nawiązaniu do poprzedniej korespondencji. Wybacz, Stary Brachu, ale najpierw to, co należne - Kobiecie. Otóż rzeczywiście musieliśmy się rozminąć. Ale dzięki za możliwości zawarte w Twoim albumie, który prezentuje Cię tak, iż pomyłka na przyszłość z góry już wykluczona. Jeśli o mnie chodzi, to jestem "u Marka" i "u Mańci", może gdzieś jeszcze. Ciebie zaś Marku zapewniam, że "strong resc..." istotnie było tym wszystkim, o czym piszesz. Natomiast "dżipsy" - hmmm, konia z rzędem mi nie ufundujesz, to fakt. Ale łazi mi to po głowie i może w końcu wytupta. Co do jagód, dopowiedzieć się godzi, iż zbieraliśmy je nad Waksmundzkim przy świetle latarek; efekt przynosiło to taki, iż było czym zabraną w garnuszkach śmietanę zabarwić na liliowo. Jak przy dolaniu odrobinki soczku. Dobrze, że przypomniałeś mi ten opatentowany przez nas wynalazek zbieracki. Jakże owej wyprawy na Żabie mógłbym nie pamiętać? (Ty, Mańcia, Jaś Grondalski i ja). Chciało Ci się "trawersu" w wysokich partiach... Gdy oderwałeś się od ściany, fikając koziołki ku krawędzi kilkusetmetrowej przepaści, zamarliśmy ze zgrozy. Uratował Cię...plecak, który w ostatniej chwili zahaczył o występ skalny i zatrzymał Cię w pędzie ku ... (nawet teraz zgrozą wieje, dlatego wykropkowuję). Nigdy nie zapomnę, gdy po dłuższej chwili naszego osłupienia, zwolna podnosząc głowę i obmacując swe kości, rzuciłeś w naszą stronę: "Cholera, ogórek zgubiłem...i okulary". W tejże chwili wszystko już było uratowane, łącznie z Tobą. Pogubione detale się odnalazły, Ty też wyszedłeś z opresji bez szwanku, nie licząc drobnych stłuczeń i zadrapań. Od tamtego momentu zrozumiałem, że żyć będziesz jeszcze długo, stając się naszą chlubą. Przyznasz, że miałem rację... No, a Gaba - cóż, jeszcze jedną świeczkę tradycyjnie zapalimy na Gołym Wierchu, wspominając tych, co odeszli. Zagadką dla mnie jest KIKA, czyżby to była ta sama Kika, którą jeden raz w życiu, może przez pię witalis nowicki czas wpisu: 2004-03-26 13:24:36 |
154 | Witaj, Lisie. Z tym nazwiskiem jest trochę inaczej, wolałam swoje "rodowe" - nie uwłaczając nic Waszemu (mego męża i Twemu). Bardziej chyba szło o przyzwyczajenie. Nieważne. Gdzieś po podstronach pałęta się też moje rodowe. Pozdrawiam wszystkich Nowickich, Nowotniaków oraz tych, którzy mają na nazwisko jakkolwiek inaczej... Halusia czas wpisu: 2004-03-26 13:16:12 |
153 | Wiciu, Nie pytaj kędy hoże dziewki Idą stąd i na jakie brzegi, Iżbyś nie wspomniał tej przyśpiewki, Ach gdzież są niegdysiejsze śniegi... To tak a'propos Dzidziusia i Mańci. Marek czas wpisu: 2004-03-26 12:59:28 |
152 | Witaj Dzidzieńko! Wygląda na to, że szybko z tych "szpalt" nie zejdę, jak dotąd ten amok trwa już trzeci dzień z rzędu. To chyba telepatia, bo obudziwszy się dziś o 4.30 nad ranem, pomyślałem również o Tobie. Dlaczego "wywiało Cię" z Polski, to się domyślam, a właściwie wiem; pewnie podobny powód Mańcię z Krakowa (ul.Kołłątaja) usidlił aż w Toronto (Gdzie się podziały dawne dzierlatki...? - prawie jak w piosence W. Gąssowskiego). Bardzo się cieszę, że dałaś znaki życia. Muszę Cię zapewnić, że Twoje zdjęcia również mam w swoim albumie. Jedne z najlepszych, na jakie mojego "druha" (ówczesny najznakomitszy aparat fotograficzny) było stać. Szczególnie jedno warte jest uwagi, upamiętniające krótki nasz wspólny wypad na szczyt Gęsiej Szyi, w potwornym upale. Widniejesz na nim w całej swej smukłej postaci i w pełnym rozkwicie; mimo że Dzidziuś jeszcze, a już prawie dojrzała kobieta - obiektyw nie skłamał przecie. I chociaż zdjęcie jest czarno-białe, pamiętam, że część stroju, w którym tam widniejesz, miała kolor błękitny. Czyż moja pamięć szczegółu szczerze Cię nie wzrusza? Teraz będziesz miała do Polski bliżej, bo wraz z krajem lat dzidziuśnych znajdziesz się niechybnie w jednej i tej samej Europie, stąd mniemam, że niedługo już spotkamy się osobiście, bez większych problemów. A będzie o czym rozmawiać, zapewniam. Ilekroć jestem w Poznaniu na Łazarzu, zwłaszcza na ul. Chełmońskiego - wyciągam Cię rzecz jasna z głębin pamięci. Masz w niej miejsce stałe, w użytkowaniu wieczystym, gwarantowane. Odezwij się jeszcze, napisz, co porabiasz (możesz też na mój adres mailowy, podany nieco niżej). Serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twoich Najbliższych, trwaj w rozkwicie. Witek witalis nowicki czas wpisu: 2004-03-26 11:15:32 |
151 | witalis,a czy pamietasz ewe dzidzius?Mam przynajmniej nadzieje.na stronie marka jest nawet moje jedno jedyne zdjecie z rusinowej,mozesz zobaczyc.mam staly kontakt z markiem i jadzia sowinskimi,czasem tez z marysia bulinska -ogrodowczyk.odezwij sieprosze.Ewa-dzidzius ewa spanjer-nowotniak www.rusinowa.net czas wpisu: 2004-03-26 10:13:45 |
150 | witalis,a czy pamietasz ewe dzidzius?Mam przynajmniej nadzieje.na stronie marka jest nawet moje jedno jedyne zdjecie z rusinowej,mozesz zobaczyc.mam staly kontakt z markiem i jadzia sowinskimi,czasem tez z marysia bulinska -ogrodowczyk.odezwij sieprosze.Ewa-dzidzius ewa spanjer-nowotniak www.rusinowa.net czas wpisu: 2004-03-26 09:54:49 |
149 | Witaj Halusiu Jesteś błysk-dziewczyna, to zakrawa na cud, że w lot podchwyciłaś mój tekst i do tego - w ciągu zaledwie paru minut - zdążyłaś odpowiedzieć (podczas gdy całe dziesiątki lat upłynęły pod znakiem milczenia). Czytałem kiedyś piękną książkę Zofii Starowieyskiej-Morstinowej, w której jest porównanie spotykających się ludzi do mijających się statków na otwartym morzu: w którymś miejscu krzyżują się ich szlaki, by potem znów się rozminąć i rozpłynąć we mgle. Pewnie tak w końcu będzie z nami wszystkimi, ale póki co, szczęśliwie mamy etap pierwszy, przedodpływowy. Zapewne masz również nazwisko męża, tyle że z odmienną końcówką? Serdecznie Was pozdrawiam, dziękując raz jeszcze za ten "odwrotny" blitz-mail. W. witalis nowicki czas wpisu: 2004-03-25 16:40:28 |
148 | O Gabę to pytała Mańcia, szukaliśmy go długo. Niestety dołączył dwa lata temu do Jacka, Niusi i Pecola... Napisał do mnie jego syn, Mateusz. Gaba strony nie zdążył zobaczyć, ale może jakiś albumik z jego zdjęciami powstanie? A na strowberries and mountains blackberries to pamiętam, że łaziliśmy na południowe stoki Gęsiej bezczelnie z cukrem w jednej ręce, a garnuszkiem śmietany w drugiej. Ze słów-kluczy to mi zostało jeszcze "dżips". Konia z rzędem, jeśli pamiętasz co znaczyło. A Ćwiartki po staremu w Warszawie. Niedawno rozmawiałem z Irką. Nie wiedziałem o tych Jackowych nagraniach... Marek czas wpisu: 2004-03-25 15:41:57 |
147 | Witaj Witalisie. Niesamowite masz to imię, więc nie niepamięć - na pewno pozostałoby mi w pamięci. Po prostu się minęliśmy. Mój "turnus" bywania na Rusince zaczął się jesienią 1978 i trwał przez kilka ładnych jesieni, zim i wiosen (z pominięciem lat). Ale nie widzę przeszkód, żebyśmy np. w Małym Cichym tej jesieni dotarli do szczegółów... Wiesz, masz poza tym takie nazwisko, jak mój mąż. Pozdrawiam. Halusia czas wpisu: 2004-03-25 15:07:59 |
146 | Po wczorajszym (bo pierwszym i prawdziwie wstrząsowym) olśnieniu całością - dziś pora na bardziej już spokojną refleksję. Dziękuję Ci Marku za natychmiastowy odzew i "mamucie" pozdrowienie; to znak widomy, że skamieniałość nasza jest ledwie wapienna, jeszcze nie granitowa. Czytając i oglądając to wszystko,trwam w niewymownym wzruszeniu i ani mi się śni z niego wyłazić (jak niejednego ranka spod koca na siankiem wyłożonym, górnym piętrze "Krywania"). Jasne,że pamiętam różne słowa-klucze, słowa-hasła (we are going for gethering...strowberries and mountains blackberries itp.) Istotnie, przyjechałem kiedyś na Rusinkę rowerem (marki "maraton"), wprost z Poznania, cały ten dystans pokonawszy w 4. etapach (Poznań-Kępno, tam nocleg u Gieńka Kwiecińskiego), Kępno-Zabrze, Zabrze-Bielsko Biała, B.B.- Rusinowa (via Zakopane). Ostatni odcinek, tzw. długi samotny finisz wiódł z Wierchu Porońca. Był to wrzesień 1971, o górskich rowerach nie mogliśmy wtedy nawet marzyć. Dziadek Ludwik, widząc taką zjawę na "kolarzówie", długo nie mógł ochłonąć, biadoląc nad tym, jak to lekkomyślnie i rozrzutnie "marnuję sobie zdrowie", po czym - pyknąwszy parokrotnie fajkę, po długiej chwili milczenia - nakazał babci Ludwice wlać mi w gardło cały garniec pysznego kwaśnego mleka. Te dalekie rajdy pozostały mi wszak we krwi do dziś i (dzięki temu) mam się dobrze, żyję, choć... latem ub. roku bliziutko otarłem się, a nawet uchyliłem nieco drzwi, za którymi są już Jacek, Pani Niusia, Pecol czy Kotwica. Widocznie jeszcze nie dojrzałem, bo odesłano mnie z powrotem, z nakazem ponownego odwiedzenia Rusinowej. Przeczytałem wszystkie dotychczasowe wpisy, obejrzałem (jeszcze nie wszystkie) zdjęcia. REWELACJA - mimo że wszystko to takie bliskie, swojskie, znane, kochane. Ktoś pyta np., kto to był Jacek Frejak (pytający również o tym samym nazwisku). Dużo by opowiadać. Nawiasem mówiąc, ciekaw jestem co z jego albumowymi kronikami, gdzie tak naprawdę są. Widziałem je u niego w domu wielokrotnie, wspania Witalis Nowicki czas wpisu: 2004-03-25 14:52:50 |
145 | No, wreszcie dinozaury podźwignęły cielska. A pamiętasz Witalisie okrzyk "strąg reskrypszyn hes!" i czego on dotyczył? Zdaje się że wszystkiego co było godne uwagi. A czy widok Ciebie na ścieżce z Rusinki nad potok Waksmundzki, na rowerze (tzw. "wyścigówce"), to mi się tylko śniło, czy faktycznie coś takiego mam w życiorysie? Głowę bym dał, że na tym rowerze tam się tłukłeś. A Żabie pamiętasz? Mańcia to nawet uwieczniła w "Kozice i kozły". Siedzi teraz w Kanadzie. Marek S. czas wpisu: 2004-03-25 10:11:11 |
144 | Boże...Co ja chcę wpisać do tej księgi? Chyba wszystko. Najpierw gorące podziękowania za nią, za to, że jest, tak jak góry, które trwają wiecznie. Wpisać też moją stałą i wierną miłość do tego miejsca i tych ludzi, mimo oddalenia w przestrzeni i w czasie. Moją pamięć serdeczną, niepowtarzalną i tkliwą wobec Was wszystkich, którzy nadal TAM jesteście. I niewyrażalną wprost wdzięczność za to, że znów mogę być z Wami, kiedy tylko zechcę. Ale nie chcę wyłącznie wirtualnie, czekam więc z utęsknieniem i "mierzę" w ten zapowiedziany początek października - jest stosowny czas, by wreszcie się przypomnieć, i to osobiście. Tymczasem oglądam, rozpoznaję, podziwiam, napawam się widokami, rozrzewniam wspomnieniami... Troche jak Słowacki - "gadam z Wami i nikt, kto żyw (i kto juz odszedł) nie jest mi obojetny. No i tak to już pewnie pozostanie, do końca. A wszelkiego (wszelką), który (-a) do tego sie poczuwa - proszę: odezwij sie póki co, choć jednym słowem, na podany adres. Po to, by jeszcze niejedno móc opowiedzieć sobie na żywo i w bezpośrednim jak niegdyś spotkaniu. Całuję Was wszystkich Witalis Witalis Nowicki czas wpisu: 2004-03-24 14:59:16 |
143 | Jacek Zadzwon do Fishgholtza i podaj swoje namiary jak pokopjuje fotki z rusiny toprzeszle moje namiary to 013 43-57-135 po21 lub mob 606 971 852 lodraj@ interia.pl alik Michalicki czas wpisu: 2004-03-01 16:18:18 |
142 | Jestem pod OLBRZYMIM WRAŻENIEM reszta póżniej jak ochłonę KIKA czas wpisu: 2004-02-22 18:24:33 |
141 | Pozdrawiam wszystkich Rusinowcow!!!! Nostalgicznie się zrobiło gdy przypadkowo wpadłam na tę stronę. Ścisk!!! Młoda czas wpisu: 2004-02-20 20:34:38 |
140 | Witam Wszystkich bywalcow Rusiny,dawno nie zagładałem w swiat realny i wirtualny ale w najblizszym czasie jak bede wracał z zajec w lodzie na słowacji to zajde na Rusine . Miałem niebywałe niedawno spotkanie W Słow Raju spotkałem siostre Krysi Blond po 15 latach .Zycze wszystkim najlepszego w 2004. Przydałobysie zeby jacek zadzwonił. Nawiazałem kontakt z Wroną po kilku latach milczenia . Zeus maze wydorosleliśmy juz za wszystko przepraszam Fishgholtz Aleksander Michalicki/alik lodowyraj.w.interia.pl czas wpisu: 2004-02-11 14:10:16 |
139 | PISZĄ O NAS: Rusinowa Polana - Śliczna, nostalgiczna strona o Rusinowej Polanie, o szałasie, owcach, o śp. "babci" Anieli Kobylarczyk, o GPS i gwiazdozbiorach, o Wiktorówkach i Papieżu... Znajdziemy tu dane precyzyjne i metaforyczne, multimedialne i czarnobiałe, modlitewne i wspomnieniowe, a przede wszystkim kompletne - kopalnia wiedzy o tym pięknym miejscu... - To na stronie www.topr.com.pl/topr_linki.asp między wieloma innymi cennymi linami. Halusia R. czas wpisu: 2004-02-05 09:33:36 |
138 | Witajcie Kochani! Bywałam na Rusince i mieszkałam u Babki co roku w czsie wakacji w latach 70-80 ubiegłego wieku. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie. Ona nauczyła mnie wszystkiego co piękne i jest dla mnie miejscem gdzie przeżyłam najszczęśliwsze chwile dotychczasowego mego życia. Ostatnio byłam na Rusince w 2002 roku i pokazałam mojej jedynej córce (13 l) gdzie tęskni moje serce. Ciągle wspominam pełnie księżyca oglądane w nocy z gęsiej szyi.Dziękuję Bogu za ten piękny zakątek, za Pana Jacka, za Panią Niusię i Babkę. Pozdrawiam Was serdecznie. Mała Ewa z Poznania Ewa Fuglewicz-Chmielewska czas wpisu: 2004-01-29 13:39:33 |
137 |
136 |
135 | Od 2 lat szukam kogos kto mógłby mi pomóc w zdobyciu szczegółowych informacji o życiu mojego dalekiego wujka Zbigniewa Korosadowicza- znanego alpinisty, taternika, byłego naczelnika TOPR, etc. Mam pecha, jak dotrę do jakiejś osoby, to okazuje się że niedawno zmarła i dalej stoję w miejscu i nie wiem czy zostali po nim jacyś krewni, z którymi mogłabym się skontaktować. Ela K. Ela Kasztelewicz czas wpisu: 2003-12-30 10:19:55 |
134 | Śnieżnych Świąt, pysznej grzybowej, kołacza i prezentów moc życzę wszystkim Rusinowcom i gościom tej strony. Halusia czas wpisu: 2003-12-23 13:31:40 |
133 | Niejaki Rysio byl przyjacielem Marysi i Zuzanki Kozlowskich, zostal mezem Zuzanki ( wszyscy zamieszkali/zamiszkiwali w Warszawie.Mysle, ze namiary na nich moze miec Zosia Komusinska.Na zdjeciu grupowym z babka i Jackiem Frejlakiem- album Pecola-ostatnim po prawej jest chyba Rysio, a ciocia Marysia to prawdopodobnie Marysia Kozlowska.To by bylo na tyle. Marek Marek Skowronski czas wpisu: 2003-11-10 10:46:41 |
132 | Dziekuje za pozdrowienia, w sprawie kronik Jacka Frejlaka: po jego smierci wszystkie dokumenty,biblioteke i ruchomosci przejela jego cioteczna siostrzenica.Mysle, ze namiary na nia moze miec Ula Stasik ( jej rodzice mieszkali w Warszawie, ona wyszla za maz za Komusinskiego, brata Zosi Komusinskiej-lekarki z Zakopanego-namiary przez Maciatych) pozdrowienia Marek Marek Skowronski czas wpisu: 2003-11-10 10:11:13 |
131 | bywało sie i to ile razy: i u Babki i w i na Goliasowym szałasie, nie mówiąc o dyżurach przy kalplicy. Wracam tam jak tylko mogę Tomasz Alexiewicz OP czas wpisu: 2003-10-31 20:01:47 |
130 | jezeli wrocic do polowy lat siedemdziesiatych to adres na Komarowa w poblizu Odynca. mancia czas wpisu: 2003-10-31 16:36:04 |
129 | c.d. o Kronikach: Primo: chodzi tylko o zeskanowanie zawartości, a nie o przejęcie całości od aktualnego opiekuna kronik! Secundo: są to dwa lub trzy tomy oprawne w płótno z napisem KRONIKA, a zawierające gawędy, anegdoty, zdjęcia i rysunki z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku - które Pan Jacek zbierał, porządkował i prowadził w tym czasie. Oglądałam je raz, gdy Pecol zaprowadził mnie do Pana Jacka w 1985. Pamiętam, że zrobiły na mnie duże wrażenie, choć nie dotyczyły okresu mojego bywania na Rusince. W kontakcie z tą stroną są jednak ludzie z wcześniejszych *turnusów*, którzy na pewno pojawiali się w tych księgach, pamiętają je - i na pewno chętnie przejrzeliby ich treść - choćby wirtualnie... Halusia czas wpisu: 2003-10-31 11:15:49 |
128 | Ludzie, słuchajcie! Trwają poszukiwania tzw. Kroniki Pana Jacka, które prowadził On był latami, a które nie tylko ja z podziwem oglądałam. Oczywiście Kroniki dotyczyły bezpośrednio Rusinowej Polany. Wieść gminna niesie, że po śmierci Pana Jacka owe kroniki przejęła Pani Niusia, która jednak już też spaceruje po Połoninach Niebieskich... Ostatnia, niesprawdzona informacja podaje, że kroniki znalazły się potem u niejakiego Ryśka z Warszawy. Niestety, nie mamy na niego namiarów. Chodzi o człowieka, który *bywał* na Polanie w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku... Jeżeli ktoś może skontaktować mnie lub Marka Sowińskiego z tymże Ryśkiem - bardzo o to prosimy. Halusia czas wpisu: 2003-10-31 11:00:32 |
127 | Adres www.rusinowa.net jest juz OK. Przynajmniej na razie... Marek Sowiński czas wpisu: 2003-10-30 16:07:24 |
126 | Wczoraj, 29 października, rozsypał się adres www.rusinowa.net. Dzisiaj powinien się naprawić. To co widać na stronie, jest pod adresem http://rusinowa.webpark.pl. Nie całkiem to jest aktualne... Marek Sowiński czas wpisu: 2003-10-30 07:48:50 |
125 | Ja też jestem na nasłuchu,dr KOVNER ma mój tel.Buziaczki dla Was zostawiam tu na desce.Zeus. p.s. Ten adres@aktualnym jest i zaglądam do skrytki przynajmniej raz w tygodniu.Wogóle to zaglądnijcie w Karkonosze.Pa!!! ZEUS czas wpisu: 2003-10-24 20:42:24 |
124 | Do Kaśki d. Tur: Kasiu, weź mój nr telefonu od Jerzyny i odezwij się bezpośrednio, gdy będziesz miała taką możliwość - please. Halusia czas wpisu: 2003-10-22 13:30:09 |
123 | Kochani, przypadkowo (wymyślając nazwę dla domeny) myślą błądziłam przy słowie "polana" i wpisałam Rusinkę w wyszukiwarkę i... wzruszenie złapało mnie za gardło. Nie byłam tam od 15 lat - prawie tyle ma dziś mój syn Krzyś. Tęsknię i wiem, że to co dane było mi tam przeżyć jest bardzo ważne. Pozdrawiam serdecznie wszystkich Rusinowców, przed chwilą wysłuchałam pieśni o Babce, którą dane mi było jeszcze poznać osobiście. Takie wspomnienie: są lata 80-te - przy wtórze gitar i grzechotek z puszek z ryżem i kastenietów z łyżeczek do herbaty śpiewamy w kuchni do rana. Na kazalnicy śpi babka. Kiedy nasz nocny śpiew śięga szczytu, babka zrywa się z posłania i prosi: Zaśpiewajcie coś Matce Boskiej. I śpiewamy! Obrazek z Mtaką Boską Jaworzyńską noszę przy sobie. Joasia z Poznania Joanna "Zenek" (Stepanow) Rozmiarek czas wpisu: 2003-10-16 13:04:08 |
122 | No i jak było w MC? Tak się chciałam spotkać z Tobą Halusiu i z Zeusem. Mrówę pozdrawiam.Kaśka Kaśka czas wpisu: 2003-10-16 08:04:16 |
121 | INFO: W Małym Cichym zamierzamy spotkać się w domu Anny i Jana Żegleniów - M. Ciche 79, tuż przed mostem od strony Zazadniej, po lewej - patrząc ku niej. Ja postaram się być tam w piątek wieczorem. Do zobaczenia więc. Halusia czas wpisu: 2003-10-01 10:49:15 |
120 | Nie przyjadę bo nie mogę teraz ale myślcie o mnie ciepło i wypijcie za moje zdrowie też. Może następnym razem jeśli się dowiem odpowiednio wcześniej.Nie mam własnego maila ale mam adres Zielona Góra ,Morelowa 47/5 i można do mnie konwencjonalną pocztą wysłać jaką kartkę albo i list.Hania Szał nie żyje od kilku lat .Zginęła w wypadku samochodowym wraz z mężmem, dzieckiemi ojcem.I za nich wypijcie .Będę z wami, bo Rusinowa to duży,ważny i dobry kawałek mojego życia i "..niech ogień płonie,trwa.." Iwona M. Mrówczyńska Mrówka-Iwona Mrówczyńska czas wpisu: 2003-09-27 18:31:23 |
119 | Dawno temu, kiedy w góry wychodziło sie przed świtem i droga zawsze wiodła przez Rusinową Polanę przezywałam za każdym razem niezwykłe chwile. Tu powietrze, słońce i góry były zupełnie inne. Wracając kiedyś z gór o zmierzchu, usiedliśmy na dróżce pomiędzy szałasami a potokiem. Nogi odmówiły nam posłuszeństwa. Ktoś szedł od strumienia z wiadrami pełnymi wody. Przez nas facet się potknął i wylał wodę. Był wściekły i zaklął pod nosem. Chciałabym go teraz przeprosić, bo naprawde nie miałam siły sie ruszyć. taka czas wpisu: 2003-09-23 15:53:58 |
118 | Uprzejmie informuje tych, co pytaja mnie i Jacka, bo nie wiedza, ze: * nasze spotkania sa wylacznie towarzyskie; * nie mamy programu imprezy; * nie mamy prezesa; * nie tworzymy zadnej organizacji; * zawsze mile witamy osoby, ktorym Rusinowa Polana byla i jest bliska - bowiem sa to na ogol sympatyczni ludzie. Do zobaczenia wiec w Malym Cichym - Halusia Halusia R. czas wpisu: 2003-09-17 09:24:06 |
117 | Moja znajomość z Tatrami zaczęła się w roku 1962.Wedrówki,wspinaczka w lecie i zimie.Bliska znajomość z Rusinowa zawarłem na przełomie 1970/71,potem odwiedzałem ja często w latach 70-tych.Stara koleba spłoneła wiec mieszkalismy w Krywaniu.Odszedł juz Dziadek,Babka,Jacek może inni o których nie wiem.Zawsze chetnie wracam na Rusinowq jezeli jestem w Tatrach.Niezapomniane spotkania przt watrze z gazda Leonardem.Jak Bóg da to może zjawie sie na V-ty zjazd,zatem do zobaczenia. Henryk Kużmiński czas wpisu: 2003-09-12 14:15:35 |
116 | Od 11 lat jeżdżę w Tatry, ale dopiero w tym roku byłem na Rusinowej Polanie. Schodząc z Gęsiej Szyi ujrzałem przepiękną polanę, pełną owieczek, baranków, chat i mnóstwo turystów a wśród nich wielu BARANÓW-po co ci ludzie tam chodzą? Po kilku dniach poszedłem jeszcze raz - z rodzinką - wcześnie rano ale tym razem od strony Wierchu Poroniec i dopiero wtedy mogłem przez ponad godzinę sycić się jej pięknem (owieczek niestety nie było). Dobrze, że chociaż pieski mogliśmy pokarmić i obfotografować. Pozdrawiam wszystkich zakochanych w Tatrach. Czesiek www.eprom.of.pl czas wpisu: 2003-09-10 19:53:55 |
115 | Serdecznie wszystkich pozdrawiam na Polanie Rusinowej.Byłam tu 5.08.2003 r.we wtorek w południe, oczywiście wcześniej w Wiktorówkach miejscu dla mnie szczególnym.Mam nadzieję tam powrócić i pójść na Gęsią Szyję. POZDRAWIAM Heejjjj. Ewa P.J. z Nowego Dworu Gd. czas wpisu: 2003-08-23 20:58:14 |
114 | Odzywam się po latach. Wszystko i wszystkich pamiętam. Do zobaczenia w październiku. Przyjadę z Bydgoszczy. Włodek Włodzimierz Zieliński czas wpisu: 2003-08-23 09:10:29 |