Darmowe księgi gości. Załóż własną księgę!

Właściciel księgi: Małgorzata Gierada-Radoń

W księdze jest 191 wpisów.

Jesteś 72167 osobą oglądającą tę księgę.

[ Pierwsza strona ][ Poprzednia strona | Następna strona ][ Ostatnia strona ]

Powrót na stronę WWW | Dopisz się do księgi

21
O Gosi dowiedzieliśmy się od mojej koleżanki Karoliny - już wtedy mamy Kajtka urodzonego "razem z Gosią". Jak tylko się dowiedziała, że Dagmarka - moja żona - jest w ciąży, powiedziała: "Kochany... nie ma mowy... nikogo nie szukasz.. ja dla ciebie mam już położną. Musisz do niej zadzwonić i nie ma żadnej dyskusji o innych położnych!" Takiej rekomendacji Karolki nie można było zignorować. Najpierw zaczęło się od szkoły rodzenia. Mógłbym tu pisać piękne pochwały (zasłużone zresztą), ale powiem Wam tyle: po 10-12 godzinach ciężkiej pracy nie zasypiałem na zajęciach - to było ciekawe! Tym bardziej, że opowiadali (własnie.. opowiadali, a nie "wykładali") praktycy. W zasadzie po zajęciach z Gosią wiedziałem, że wybraliśmy dobrze!
Umawiając się ostatecznie z Gosią dowiedzieliśmy się, że na Święta BN 2003 i na Nowy Rok Gosia jedzie na urlop. Hmm...czyli nie było by jej na 4 tyg. przed planowanym terminem porodu (tj. 18 stycznia)i - mimo, że Gosia dała nam "na wszelki wypadek" świetne zastępstwo - niepokoiliśmy się trochę.
Dzień przed porodem (który odbył się 5 tyg przed terminem, a 2 tyg przed Świętami) pojechaliśmy na ostatnie zakupy - ot parę drobiazgów do wyprawki. Po powrocie do domu żona powiedziała znamienne słowa: "No Dzidzia, to teraz możesz się już się urodzić". Hmmm, Oliwka potraktowała te słowa bardzo poważnie - o 2.15 w nocy zaczęły odchodzić wody płodowe :-). Pewnie bała się, że Gosia wyjedzie na urlop i nie wróci...... :-)

Po przewertowaniu kilku książek i samoutwierdzeniu się, że to "chyba już", zadzoniliśmy do Gosi. Pamiętam, że starałem się mówić bardzo spokojnie i coś tam plotłem o tętnie, odstępach między skurczami - starałem się mówić jak najbardziej "medycznie" (Boże, co Gosia sobie o mnie wtedy musiała pomyśleć...). I wtedy potwierdziło się jaką Gosia jest "fachurą"... Spokój, spokój, jeszcze raz spokój... Wysłała nas jeszcze na 3 godzinki do łóżka i na rano zaprosiła nas do szpitala. Przyjechaliśmy i od razu miła niespodzianka - wszyst
Oliwka, Dagmara i Paweł Jakubowscy

-
czas wpisu: 2004-01-19 23:04:22

20
Malgosiu - ogromny, cieply buziak i wielkie DZIEKUJE za to, ze pozwolilas zapamietac nam ten Wazny Dzien tak milo.. Mamy nadzieje, ze za jakis czas znow wspolnie przezyjemy kolejne narodziny. Noworocznie pozdrawia Cie cala nasz Trojka!
Regina i Piotr z Maja

czas wpisu: 2003-12-29 22:05:07

19
Mysle,ze szkoly rodzenia to bardzo pozyteczna sprawa!
MYSLAK EDYTA

czas wpisu: 2003-12-13 17:47:39

18
Przez cala ciaze zastanawialam sie jak to bedzie, a im bardziej sie zastanawialam, tym bardziej bylam przerazona. Ale natura tak to jakos wykombinowala, ze im bardziej zblizal sie termin finalu, im bardziej bylo ciezko i wielorybio, tym bardziej przerazenie zamienialo sie w wielkie oczekiwanie. Termin z wyliczanki (11 sierpnia) zblizal sie wielkimi krokami, czulam sie psychicznie przygotowana na powitanie mojego dzieciatka, a wszytko wskazywalo na to, ze fizycznie tez. Ale dzieci jak to dzieci, bywaja uparte. Mijaly dni, mijaly kolejne terminy, odszedl czop sluzowy i.....nic sie dalej nie dzialo, lazilam z rozwarciem na palec chyba ze trzy tygodnie. Moja gotowosc zamienila sie w jakas placzliwa depreche przedporodowa. W koncu definitywnie sie przeterminowalam.... Poczlapalismy do punktu konsultacyjnego na Zelazna. Zbadali, zrobili ktg: wszystko ladnie przygotowane, dzidzius zdrowy, tylko skurczy brak, to znaczy jest - jeden smetny, prosze przyjsc za dwa dni. No to czlapiemy raz jeszcze: ktg, usg - wyglada na to, ze ciaza jest mlodsza o dwa tygodnie. Matko! Jak to? Caly czas wszystko bylo ksiazkowo a tu nagle mlodsza? Jak dlugo jeszcze bede sie toczyc??? I znowu: wszystko ladnie przygotowane, dzidzius zdrowy, tylko skurczy brak, to znaczy jest - jeden smetny, prosze przyjsc za dwa dni. To byl poniedzialek, a raczej poniedzialkowy dol. Sama juz nie wiedzialam co mam myslec, brzunio twardnial w oszalamiajacym tempie, ale nic nie bolalo. No to jak ja mam wiedziec czy to to, czy nie to? Kiedy bede wiedziec, ze cos sie dzieje? We wtorek dol sie poglebil. Przetoczylam sie tak caly dzien, a wieczorem zaleglam moim wielkim cielskiem na sofie przed telewizorem, az do usniecia. Ocknelam sie, poczlapalam do sypialni. Ech, pora spac. Ale najpierw siusiu, o!! a to niespodzianka, leciutkie krwawienie! no no. wracam do sypialni: kochanie, chyba rano pojedziemy do szpitala! Jednak bedzie lwiatko a nie panna:-) Z wrazenia zjadlam jeszcze pozna i nadprogramowa kolacje. polozylam sie s
Ewa Durasiewicz

czas wpisu: 2003-11-28 12:12:50

17
My też z radością uczestniczyliśmy w zajęciach prowadzonych przez Małgosię. Choć rodziliśmy z kimś innym, było nam łatwiej i raźniej, bo dużo się nauczyliśmy. Konspekty Małgosi leżały w zasięgu ręki przed godziną "zero", by w każdej chwili można było zajrzeć i przypomnieć sobie ważne rady. Dzięki wskazówkom Małgosi wytrzymaliśmy bez większej paniki 20! godzin skurczów (wanna, chodzenie, słodycze).
Każdemu polecamy jej szkołę rodzenia.
Małgosiu! Szydełkowa cycuszka jest super, wspominamy ją z uśmiechem!
PS Dwa razy uciekliśmy z gimnastyki, sorry...
Kasia, Damian i malutka Natalka

czas wpisu: 2003-11-26 21:02:16

16
Uff ... w końcu mamy trochę spokoju (nasz mały skarbuś Maciuś pomimo, ze minęło już 4,5 miesiąca daje nam nadal ostro popalić tj. zarwane nocki, ciągła gotowość do zabawy itd.)i możemy dołączyć się do wielu miłych słów skierowanych pod adresem Gosi. Chcielibyśmy podziękować Ci Gosiu za pomoc w tym jakże ważnym dla nas czasie. Byłaś niezwykle profesjonalna i stanowcza (w tym bardzo pozytywnym znaczeniu), a przy tym ciepła i zawsze uśmiechnięta. Dzięki twojej obecności możemy spokojnie zaliczyć się do grona mamuś i tatusiów, którzy będą dobrze wspominać poród naturalny. Także szkoła rodzenia to strzał w dziesiątkę, bez tego chyba byśmy "zginęli" zwłaszcza jeśli chodzi o oddechy :-). Cała nasza trójka ściska Cię gorąco i mamy nadzieje, ze może za czas jakiś po raz kolejny poprosimy Cię o pomoc przy kolejnym maleństwu. Buziaki.
Ula, Robert i Maciuś Marszko

czas wpisu: 2003-11-17 22:04:54

15
Pozdrowienia od Róży i Wiktora !!!
Ewa Sadlik

czas wpisu: 2003-10-27 22:46:53

14
Mimo wielu przygotowań teoretycznych z naszej strony nie udało sie nam urodzić Marcelka drogą naturalną. Z uwagi na moje bardzo wysokie ciśnienie nasz pierworodny synek urodził się poprzez cesarskie cięcie. Oczywiście taki sposób urodzenia naszego syna nie odebrał nam naszej radości z powodu pojawienia się go na świecie. Jednak mimo tego, że nie udało nam się - mimo zamierzeń - rodzić z Gosia to i tak kontakt z nią i jej porady uważamy za bardzo pomocne. Przede wszystkim duzo nam dały wykłady w szkole rodzenia.Dowiedzielismy się wiele o samym porodzie i o pielęgnacji maluszka. Ponadto proponowane tam ćwiczenia były pomocne do utrzymania dobrej kondycji. Rewelacyjne są także ćwiczenia oddechowe, które naprawde łagodzą bóle. Mimo, że nie rodziliśmy z Gosią to jednak znając ją czułam się dużo pewniej w szpitalu. Mam nadzieje, że drugie nasze dziecko urodzi sie drogą naturalną razem z Gosią.

Marta Marcin i Marceli
Marta Kaczmarczyk

czas wpisu: 2003-10-27 21:42:10

[ Pierwsza strona ][ Poprzednia strona | Następna strona ][ Ostatnia strona ]

Powrót na stronę WWW | Dopisz się do księgi


Odwiedz sponsora ksiegi!
Darmowe księgi gości. Załóż własną księgę!